niedziela, 12 kwietnia 2015

Przepraszam

Wybaczcie, że nic się nie pojawia, ale mam teraz strasznie dużo nauki w szkole. Możliwe, że za tydzień pojawi się rozdział i ktoś na niego czeka.

wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 6

Przez następny tydzień odwiedzałem znajomych mojej babci i wypytywałem o wszystko co wiedzą. Niestety nie powiedzieli mi zbyt wiele. Muszę znaleźć jakiś inny sposób, żeby dowiedzieć się co stało się z Lily. Jednak na razie z chłopakami będziemy przeszukiwać miejsca, w których możemy znaleźć jakiś trop. Przynajmniej tak powiedział mi... Niestety nie mogę powiedzieć kto, bo chcę jeszcze żyć.
Byłem już ubrany i czekałem, aż chłopaki zejdą na dół. Wczoraj skończyli szkolenie. Jednak Nialla mogliśmy nauczyć tylko tego jak używać magii. Niestety ze swoim wewnętrznym demonem i aniołem musi sam sobie poradzić. Gdyby tu była Katie wszystko byłoby łatwiejsze.
Usłyszałem kroki na schodach, a po chwili obok mnie stała gotowa czwórka. Pożegnaliśmy się z babcią i ruszyliśmy do piwnicy. Tam nas teleportowałem do Amazonii. Musimy odnaleźć Kryształ Wody. Przy obelisku w środku dżungli powitali nas jego strażnicy. Wytłumaczyłem im kim jesteśmy, dlatego pozwolili nam przejść. Niestety ten region świata jest najbardziej strzeżony. Spowodowane jest to tym, że mieszka tutaj Królowa Amazonii. Nieliczni mają ten zaszczyt zobaczenia i poznania jej. Jeśli ktoś zabłądzi to ona pomaga, ale później wymazuje pamięć.
- Poczekajcie chwilę. Muszę sprawdzić, gdzie mamy się udać.
Wyjąłem z plecaka mapę. Wczoraj podarowała mi je babcia, która nauczyła mnie jak z niej korzystać. Na świecie są zaledwie trzy takie sztuki. Nikt nie wie czym jest to spowodowane. Zdjąłem mój naszyjnik - samolocik. Właśnie on jest kluczem do mapy. Zawiesiłem go nad nią i po chwili pojawiły się różne, kolorowe wstęgi. Mi na razie była potrzebna tylko ta, prowadząca do Kryształu Wody. Kiedy o nim pomyślałem, wszystko zniknęło. Pozostał tylko błękitny szlak. Za pomocą kompasu wyznaczyłem, w którą stronę mieliśmy iść. Schowałem mapę i kompas do plecaka, a samolocik ponownie znalazł się na mojej szyi.
- Możemy ruszać - udałem się w odpowiednim kierunku - tylko bądźcie czujni.
Podążaliśmy tak jak mapa nas kierowała. Mimo, że było nam gorąco nie mogliśmy zdjąć bluz i spodni, pod którymi mamy szorty i podkoszulek, bo bylibyśmy narażeni na choroby, które przenoszą tutejsze komary.
- Możemy ruszać - udałem się w odpowiednim kierunku - tylko bądźcie czujni.
Podążaliśmy tak jak mapa nas kierowała. Mimo, że było nam gorąco nie mogliśmy zdjąć bluz i spodni, bo bylibyśmy narażeni na choroby, które przenoszą tutejsze komary. Po pewnym czasie usłyszałem szmery dochodzące z zarośli. Mogłem się modlić, żeby nie było to co myślę. Jednak oczywiście się przeliczyłem. Zobaczyłem złote oczy i już wiedziałem z kim mamy do czynienia. Jaguary. Niestety problem jest z tym, że nie możemy żadnego z nich zabić, ponieważ są to ulubione zwierzęta Królowej.
- Uważajcie - zwróciłem się do chłopaków - nie wolno nam ich zabić.
Myśl Harry, myśl. Co ja mam zrobić?
"Masz w kieszeni proszek usypiający. Zanim się obudzą to będziecie daleko stąd, a Królowa nie będzie zła, bo będą żyły."
"Dzięki Katie."
Wyjąłem z kieszeni sakiewkę i ją otworzyłem.
- Zatkajcie nosy chłopaki.
Sprawiłem, żeby mnie, chłopaków i jaguary otoczył wiatr, który nie rozniesie nigdzie więcej pyłu. Wysypałem go na rękę i za pomocą magii rozprzestrzenił się wokół nas. Kiedy wiedziałem, że wszystkie jaguary śpią, a chłopakom nic nie jest, wiatr znikł. Sakiewka znowu znalazła się w mojej kieszeni, a mapa w dłoni.
- Ruszamy dalej? - przytaknęli mi trochę oszołomieni i udaliśmy się za mapą.
 "Dzięki Katie."
"Nie ma za co braciszku. Trzymajcie się tam"

*Oczami Kat*

Musiałam im pomóc, bo wiedziałam, że nie dadzą rady. Harry w takich chwilach nie był dobry w planowaniu. Właśnie to nas różniło. Ja potrafiłam trzeźwo myśleć w każdej sytuacji, a on panikował.
- To księgi, których potrzebowałaś - odwróciłam się i zobaczyłam Gabriela. Posłałam mu uśmiech i odebrałam od niego książki.
- Dzięki - otworzyłam pierwszą z nich i zaczęłam czytać.
- Po co ci to wiedzieć?
- Zobaczysz.
_______
To kto się cieszy, że pojawiła się perspektywa Katie? Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam.

czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 5

*Niall*

Rodzice razem z moim bratem weszli do środka i usiedli na kanapie. Przez chwilę w pokoju panowała cisza, ale postanowiłem ją przerwać.
- Dlaczego mi o niczym nie powiedzieliście? - podniosłem wzrok i popatrzyłem się na nich.
- Niall to nie było takie proste - zaczęła mama - mieliśmy Ci powiedzieć, ale wtedy poszedłeś do X-Factora i nie chcieliśmy tego psuć. Mogłeś spełnić marzenia i dlatego woleliśmy być cicho.
- Przecież mogliście mi powiedzieć!
- Nie rozumiesz, że to by ci przeszkadzało? Musiałbyś zostawić wszystko i poświęcić się temu kim jesteś - powiedział Greg - nie zauważyłeś, że mnie wiecznie w domu nie było i mieliście trudności, żeby się do mnie dodzwonić?
- Zmieniło się to dopiero po pojawieniu się Denise i Theo - wyszeptałem.
- Tak, bo jeśli założy się rodzinę zostajesz ograniczony.
Dopiero teraz zrozumiałem wszystko. Z jednej strony dobrze, że mi nie powiedzieli, ale z drugiej to trochę boli.
"Wszystko będzie dobrze Niall. Tak musiało być".
Uśmiechnąłem się. Teraz wiem, że to na prawdę ona się ze mną kontaktuje.
- Powiecie mi co możecie? - popatrzyłem na moją rodzinę.

*Harry*

Po godzinie obiad był już gotowy. Rozłożyłem naczynia i sztućce w naszej ogromnej jadalni. Zacząłem powoli przynosić wazy z zupą, które postawiłem tak, żeby starczyło dla 4 osób. To samo zrobiłem z kotletami schabowymi, ziemniakami i różnymi dodatkami. Babcia w tym czasie przyniosła kartony z sokami i czekaliśmy, aż wszyscy zejdą. Po 15 minutach siedzieliśmy przy stole. Zauważyłem, że chłopaki siedzą cicho. Pewnie zastanawiają się nad wszystkim co się dowiedzieli. Ale wydaje mi się, że wszystko będzie dobrze.
"Najtrudniejszy czas przed wami Hazz"
Oj wiem, Kat. I tego się najbardziej boję. Ale co ma być to będzie. Prawda? Popatrzyłem na wszystkich siedzących przy stole. Każdy rozmawiał ze sobą. Nawet po chłopakach nie było widać tego, że martwią się tym wszystkim. To dobrze.Wieczorem rodzice chłopaków wrócili do domu. Posprzątałem na stole i poszedłem do siebie.Wziąłem szybki prysznic, ubrałem bokserki, umyłem zęby i położyłem się do łóżka.
"Dobranoc Hazz"
"Dobranoc Katie"
Po chwili byłem juz w krainie Morfeusza.
 ~Rano~

Dzisiaj chłopaki zaczynają szkolenie, a ja zdobywanie informacji. Podszedłem do szafy, gdzie wybrałem czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę. Ubrałem się i zszedłem na dół.
Zjadłem na szybko śniadanie i usłyszałem, że schodzą chłopaki. Po chwili siedzieli na przeciwko mnie i zaczęli zajadać.
- Dzisiaj rozpoczynacie szkolenie - powiedziałem i od razu wszyscy na mnie patrzyli - musicie wiedzieć jak wykorzystać to kim jesteście. Przyjdą do was przyjaciele rodziny, którzy wam pomogą.
- A co z tobą? - usłyszałem Louisa.
- Ja muszę załatwić kilka spraw. Wasz trening powinien trwać około tydzień. Jak skończycie to zaczniecie ze mną szukać Lily.
- Hazz wiesz kiedy obudzi się Kat, prawda?
- Nikt tego nie wie Niall. To zależy od tego ile ma ona do zrobienia - zauważyłem, że chłopak posmutniał, więc poklepałem go po ramieniu i wstałem - na mnie już czas. Powodzenia na treningu.
Wyszedłem z jadalni i zszedłem do piwnicy. Zabrałem kilka potrzebnych rzeczy i otworzyłem portal do Egiptu. Musiałem się dzisiaj spotkać z rodziną Olsen. Po chwili znajdowałem się obok obelisku w Luksorze. Było tutaj dużo ludzi, dlatego byłem niewidzialny. Ruszyłem w stronę rodzinnego domu Olsenów. Po 15 minutach byłem na miejscu. Zapukałem, a drzwi otworzyła mi Natalie. Wiedziała, że to ja. Poczekała, żebym wszedł do środka i tam się stał widzialny. Dopiero wtedy zamknęła drzwi.
- Cześć Nat.
- Hej Harry. Chodź wszyscy są już w salonie.
Poszedłem za dziewczyną. Dawno ją widziałem. Zmieniła się. Jej niegdyś blond włosy były teraz czarne, zaczęła się mocniej malować i nosić rockowe ciuchy. Pasowało jej to, ale i tak tęskniłem za wcześniejszym wyglądem dziewczyny.Przy stole siedzieli jej rodzice i brat. Zauważyłem, że oni wcale się nie zmienili. No może u Jake'a pojawiło się takie blond pasemko jakie miał kiedyś Zayn. Uścisnąłem mężczyźnie dłoń i usiadłem na fotelu.
- Co cię do nas sprowadza Harry?
- Chciałbym wiedzieć czy nic państwu nie wiadomo w sprawie Lily - zauważyłem, że na czole pana Olsen pojawiła się zmarszczka.
- Chodzi o twoją siostrę?
- Tak.
- Niestety nie wiadomo nam zbyt wiele - i zaczął opowiadać co wie. Jego żona co jakiś czas wtrącała to co ona słyszała. Niestety nie dowiedziałem się zbyt wiele. Może ktoś inny mi bardziej pomoże?
- Dziękuje wam za pomoc.
- Nie ma sprawy Harry. Pozdrów babcie i powodzenia w szukaniu siostry. Mam nadzieje, ze Kathrine będzie mogla do was jak najszybciej dołączyć.
- Ja tez mam taka nadzieje - uścisnąłem mu dłoń i ruszyłem w stronę drzwi. Usłyszałem, ze ktoś za mną idzie. Odwróciłem się i ujrzałem Natalie.
- Milo było cie zobaczyć Harry. Gdybym mogla jakoś pomóc to wiesz jak się ze mną skontaktować.
- Dziękuje Nat - uśmiechnąłem się do niej - do zobaczenia.
- Cześć Hazz - stałem się niewidzialny i wyszedłem z domu.
Wciągu piętnastu minut znowu byłem pod obeliskiem. Otworzyłem portal i dzięki niemu wróciłem do domu. Popatrzyłem na zegarek i zauważyłem, ze jest dopiero trzynasta. Czyli zdążę zrobić obiad, zjeść z chłopakami, przebrać się i pójść im pomóc.
Wszedłem po schodach i w salonie zastałem babcie. Opowiedziałem jej o wszystkim co się dowiedziałem. Powiedziała mi o tym, gdzie mam się jutro udać. Uśmiechnąłem się. Dawno widziałam tamte osoby. Poszedłem do kuchni, gdzie zabrałem się za obiad. Zrobiłem spaghetti. Nakryłem stół w jadalni.Zszedłem do sali treningowej i zobaczyłem, że chłopaki trenują. Zagwizdałem i wszyscy od razu przerwali to co robili.
- Chodźcie na obiad.
Każdy poszedł na górę. No może oprócz Nialla. Chłopak próbował rzucić jakieś zaklęcie. I za każdym razem, gdy mu się nie udawało coraz bardziej się denerwował.
- Niall uspokój się - położyłem mu dłoń na ramieniu.
- Ale po co - prawie na mnie warknął - chce pomoc znaleźć twoją siostrę. Aby Kat byla ze mnie dumna i wybaczyła mi to, że ją tak skrzywdziłem.
- Ona już dawno to zrobiła. A jeśli będziesz się tak denerwował to zrobisz sobie krzywdę. Chodź na górę.
Wiedziałem, ze odpuścił. Ramię w ramię udaliśmy się na gore. Blondyn zajął miejsce obok Liama i zabrał się za jedzenie. Usiadłem na wolnym miejscu i zrobiłem to samo.

*Niall*

Harry miał racje. Nie mogę się tak denerwować. Skoro on twierdzi, że Kat mi wybaczyła to tak jest. Prawda?
"Tak Nialler. Nie mam za co być na ciebie zła. I przestań wreszcie tak wszystko rozkminiać. Teraz musisz nauczyć się korzystać z twoich mocy. A ja obudzę się, gdy przyjdzie na to czas."
"Obiecujesz?"
"Obiecuje."
Uśmiechnąłem się. Wiem, że ona nigdy by mnie nie okłamała. I ma racje. Teraz najważniejsze jest, żebym nauczył się korzystać z moich mocy.Zjadłem to co miałem na talerzu i dołożyłem sobie jeszcze trochę. Popatrzyłem na Stylesa, który mi się przyglądał. Czy on wie, że Kat się ze mną kontaktuje? I to co mi mówiła?Chłopak skinął głową jakby wiedział co mi chodzi po głowie. Skąd on to wszystko wie.

*Harry*

Bawiło mnie trochę to, ze Niall nagle zaczął tak bardzo myśleć. Kiedyś nie przejmował się niczym. Był takim dużym dzieckiem, tak samo jak Louis. Ale odkąd poznali Katie dojrzeli. Blondyn trochę bardziej, ale u Tomlinsona tez widać zmianę. Wstałem i zabrałem się za wynoszenie pustych naczyń. Chłopaki wrócili do sali treningowej, a ja poszedłem do pokoju, żeby się przebrać. Ubrałem się i zszedłem na dół. Chłopaki znowu ćwiczyli to co przed przerwą. Szło im coraz lepiej. Nawet Niall się uspokoił i zaczęło mu wychodzić. Podszedłem do Davida, który ćwiczył z Liamem.
- Pokaż mu jak ma wyglądać transformacja w wampira.
Odsunąłem się od nich i zacząłem przemianę. Dzięki temu kim ja i Kat jesteśmy mogę być każdym magicznym stworzeniem. Po chwili poczułem wysuwające się kły, moje oczy zrobiły się czerwone, a skóra blada. Popatrzyłem na przyjaciół, którzy patrzyli na mnie z podziwem.
- Pokaz im - wiedziałem o co mu chodzi.
Przygotowałem się i zamieniłem się w nietoperza. Nie lubie jednak tej postaci, bo nic nie widzę. Jednak przydaje się, gdy chce kogoś podsłuchać. Zmieniłem się z powrotem w człowieka i się ukłoniłem. Chłopaki się tylko zaśmiali. Popatrzyłem na Liama i zobaczyłem w jego oczach, że on też chce już to umieć. 
Podszedłem do Matta, który pomagał Zaynowi. Ten natomiast poprosił mnie, żebym przemienił się najpierw w wilkołaka, a potem w wilka.Jako ten pierwszy bylem bardziej owłosiony, zmysły były lepsze. A druga to pewnie wiecie o co chodzi.
Zamieniłem się w wilkołaka i poczułem, że w pomieszczeniu znajdował się ktoś jeszcze oprócz nas. Wytężyłem moje oczy i zauważyłem jakąś postać stojąca w kącie. Przyglądnąłem się jej i zauważyłem, że to Bella. Przecież ona nie żyje. Wyczarowała w powietrzu napis: Jeszcze to nie koniec. I tak po prostu znikła.
- Harry słyszysz! - ocknąłem się i spojrzałem na Matta.
- Tak, słyszę. Wybaczcie. Musze iść z babcia porozmawiać - powiedziałem, gdy byłem w postaciczłowieka i pobiegłem na górę. Słyszałem jeszcze, że chłopaki zastanawiają się co o co chodzi, ale nie miałem czasu, żeby im wytłumaczyć. Babcię znalazłem u niej w pokoju. Gdy usłyszała, że ktoś wchodzi do jej pokoju to się odwróciła.
- Harry wszystko dobrze - spytała z troska.
- Nic nie jest dobrze - sprawiłem, żeby ściany były dźwiękoszczelne i sprawdziłem czy nikogo więcej nie ma w sypialni oraz czy nie znajduje się tu żaden podsłuch - musimy wyznaczyć, żeby ktoś pilnował Kat.
- Ale po co?
- Babciu oni nadal żyją. Katie nie zabiła ani Belli, ani The Wanted. Chyba, że dziewczyna jakoś się wydostała i ich zostawiła.
- Ale skąd o tym wiesz? - pokazałem jej to co wydarzyło się chwilę temu - masz pomysł kogo możemy wyznaczyć?
- Co sadzisz o Natalie i Jake'u?
- To dobry pomysł. Wezwij ich.
Połączyłem się z panną Olsen.
"Nie sądziłam, że się tak szybko za mną stęsknisz."
"Nat nie mam na to czasu."
"Co się dzieje?"
"Myślisz, ze mogłabyś z bratem pilnować Kathrine? Boje się, że może jej się coś stać."
"Jasne. Kiedy mamy by u ciebie?"
"Jak najszybciej eis da. Dzięki."
"Nie ma za co. Do zobaczenia."
- Powinni być niedługo.
- Dobrze. Zastanowię się komu możemy jeszcze ufać, żeby ją pilnowali.
- Dziękuje babciu - przytuliłem starszą kobietę.
- Nie masz za co. To w końcu moja wnuczka, o którą się martwię.
- Wrócę do chłopaków, bo pewnie się zastanawiają o co chodzi.
- Tylko nie mów im o czym się dowiedziałeś.
Przytaknąłem jej i wróciłem do sali treningowej. Zachowywałem się jakby nic. Pewnie domyślili się, że nie chce o tym rozmawiać. Pokazałem Zaynowi jak wygląda przemiana w wilka. Louis trenował z Jacobem, który jest pełnoprawnym łowcą. Nauczył już się jak rozpoznawać o jakiej istocie mówimy, co może nam się bardzo przydać.
Jednak najgorzej było z Niallem. Prawda była taka, że nikt nie wiedział jak zabrać się za jego trening, dlatego na razie ćwiczył swoje moce czarodzieja. Pokazałem mu jak szybko nie tracić sil i wiele innych rzeczy. Jednak z mocą demona i anioła mogła mu pomoc tylko Kat. Gdzie jesteś siostrzyczko?
"Cały czas blisko was. Nie bój się. Pilnuję was, a Bellą się nie przejmuj."
"Łatwo ci mówić."
"Dacie radę"
______
Specjalnie na święta taki długi rozdział :) Mam nadzieję, że się wam spodoba :D No cóż mam nadzieję, że mogę liczyć na komentarze.
Miłego dnia
Edyta x 

Życzenia

Świątecznego nastroju, miłosnego podboju.
Seksu w łóżeczku, pieniędzy w woreczku.
Finlandii na stole, Porsche w stodole!
Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!


Dziękuję wam za wszystko. Za to, że ze mną jesteście. Za to, że mnie wspieracie. Chciałabym każdego z osobna spotkać, żeby podziękować wam za wszystko. 
Wesołych świąt x

wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 4

Kiedy zaczął wymawiać jakieś słowa, na moich nadgarstkach pojawiały się jakieś znaki. Na prawym były czarne, a na lewym białe. Przecież u chłopaków były tylko w jednym kolorze. Popatrzyłem na twarz małżeństwa i Harry'ego. Co się dzieje?
- Przecież to jest niemożliwe - usłyszałem szept mojego przyjaciela. Ale co?
- Czyli wiesz już Harry kim jest twój przyjaciel.
- Ale. Ostatni przypadek był wtedy.
- Kim jestem? - nikt się nie odzywał - chcę wiedzieć. Proszę.
- Pół anioł, pół demon. I wyczułem w tobie krew czarodzieja.
- A to nie jest niemożliwe?
- Było tylko kilka takich przypadków. Ale żaden z nich nie był czarodziejem.
Nie wierzyłem w to co usłyszałem. Przecież ja nie jestem nikim wyjątkowym. Jestem zwykłym chłopakiem z Mullingar.
"Nawet nie wiesz jak się mylisz Niall. Jesteś nadzwyczajny i nawet w to nie wątp"
Usłyszałem w głowie ten idealny głos. Tylko czy ja sobie tego nie wyboraziłem? Jednak nie usłyszałem jej więcej.

*Kat*

Widziałam te zaskoczone myśli i słyszałam wszystko o czym myśleli. Ja dowiedziałam się już po moim przybyciu kim oni wszyscy są. Chyba najbardziej z nich wszystkich zaskoczony jest Harry. Nigdy na oczy nie widział pół anioła, pół demona. Mi raz w życiu się udało. I nie wspominam tego za dobrze. Na samo wspomnienie przeszły mnie ciarki.
Wiem, że chłopaki dadzą radę i odnajdą moją siostrę. Mogę się tutaj dowiedzieć wszystko. Co kto czuje, gdzie jest i wiele innych. Ale jednak Maya jest poza naszym zasięgiem. Wiem, że musielibyśmy odnaleźć Różdżkę Merlina i kamienie żywiołów.

*Niall*

Siedziałem sparaliżowany. Przecież niemożliwe, że słyszałem Kat. Ona jest w śpiączce. Pewnie mi się wydawało. A co jeśli nie?
- Niall wszystko w porządku? - usłyszałem Liama.
- Tak. Po prostu to wszystko jest takie dziwne.
- Chłopaki nie mamy czasu. Dziękuję, że nam pomogliście - zwrócił się do małżeństwa.
- Nie ma za co Harry. Tylko pamiętaj przekazać babci, że ma nas wreszcie odwiedzić.
- Przekażę - uśmiechnął się - to co idziemy?
Zeszliśmy do piwnicy, gdzie Hazz otworzył portal. Zauważyłem, że dostał jakieś pudło od małżeństwa. Usłyszałem, że dziękuje i przeszliśmy przez otwarte przejście. Zauważyłem, że znaleźliśmy się w piwnicy babci Styles. Zauważyłem ją jak stała w drzwiach i mi się przyglądała.
Czy ona już wie? Szczerze? Boję się. To wszystko co się dowiemy. Ale najgorsze jest to, że pewnie moi rodzice wiedzą o wszystkim, a bali mi się powiedzieć. A co z Gregiem? Czy on też wie?
- Niall nie rozmyślaj tak - popatrzyłem na starszą panią - wasi rodzice za chwilę tutaj będą i wam wszystko wytłumaczą.
I tyle ją widzieliśmy. Nie miałem ochoty siedzieć z chłopakami, dlatego poszedłem od razu do mojego pokoju. Położyłem się na łóżku i patrzyłem w sufit. Tak bardzo za tobą tęsknię. Popatrzyłem na zdjęcie na szafce nocnej i nie potrafiłem się nie uśmiechnąć. Pamiętam, że Louis je nam zrobił. To było, na którejś imprezie. Nie potrafiłem oderwać wzroku od uśmiechniętej dziewczyny.
Wtedy miałem ją prze sobie, a potem co? Odwaliło mi, bo "była" z Justin'em. Może nie powiedziała nam, że to ustawka, ale przecież jej zabronili. A ja pojawiłem się z Bellą. Na samo wspomnienie rudowłosej przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. To wszystko moja wina. Gdybym jej nie przyprowadził Katie byłaby z nami. Ale z drugiej strony ciekawe czy szukalibyśmy Mayi. Nie wiem czemu, ale zastanawia mnie to jak ona wygląda.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę - w wejściu pojawili się moi rodzice i Greg. Zapowiada się ciężka rozmowa.

*Harry*

Chłopaki poszli do swoich pokoi, jednak ja muszę porozmawiać z babcią. Zabrałem pudło, które dostałem od państwa Kane i poszedłem do kuchni. Wiedziałem, że tam będzie. Od zawsze uwielbiała gotować. Na samo wspomnienie jej specjałów uśmiechnąłem się. Wszedłem do pomieszczenia i zauważyłem, że babcia kroi mięso.
- Pomóc ci? - zapytałem odstawiając pudło pod ścianą.
- Zajmij się obieraniem warzyw - pokazała na miskę na blacie. Od razu zabrałem się do pracy.
- Babciu jak to teraz będzie? - wiedziała o co mi chodzi.
- Przejdą przyśpieszone szkolenie. Chyba wiesz o co chodzi - skinąłem głową - potrwa do zaledwie dwa dni, a ty w tym czasie odwiedzisz kilka osób. A później w piątkę zajmiecie się szukaniem siostry.
- Kiedy ich rodzice będą - ledwo skończyłem mówić usłyszałem dzwonek - pójdę otworzyć.
Wytarłem ręce w ścierkę i podszedłem do drzwi, które otworzyłem. Na zewnątrz byli rodzice wszystkich chłopaków. Ale znaleźli się też tam Greg oraz Ruth z Nicole. Gestem dłoni zaprosiłem ich do środka.
- Pokażę wam gdzie są ich pokoje - powiedziałem do nich kiedy zdjęli buty i kurtki.
Poszli za mną. Po drodze przywitali się z babcią i tyle ją widzieli, bo wróciła do przygotowywania obiadu. Na górze pokazałem im odpowiednie drzwi i wróciłem na dół.
- Módlmy się, żeby wszystko poszło dobrze - z powrotem zająłem się krojeniem warzyw.
_______
Jak sądzicie czy rozmowa z rodzicami przebiegnie dobrze? A co z Kat? Kiedy się obudzi?

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA
DODAWANIA SIĘ DO OBSERWATORÓW
I PODAWANIA WASZYCH USERÓW DO INFORMOWANIA

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 3

*Liam*

Zauważyłem, że jakoś chłopaki nie palą się, żeby podejść. Przewróciłem oczami, co za tchórze. Nie chciało mi się ich obserwować dlatego wstałem z fotela i udałem się na ten, który był na przeciwko starszego pana. Nie wiedziałem kim on jest, ale skoro Harry mu ufa to ja też powinienem. Usiadłem i czekałem co miałem robić.
- Podaj mi dłoń.
Zrobiłem to co mi powiedział. Słyszałem, że wymawia jakieś słowa i cały czas przygląda się zwierciadle i mojej ręce. Po chwili zaczęły pojawiać się na nadgarstku jakieś znaki, których kompletnie nie rozumiałem. To samo działo się ze zwierciadłem o co tutaj chodzi?
- Nie spodziewałem się, że będę mieć możliwość poznania potomka Geoffa.
- Zna pan mojego tatę?
- Tak Liam. Przyjaźnił się z moim synem - zauważyłem, że posmutniał - ale teraz to nie ważne. Tak jak się spodziewałem jesteś pół wampirem, pół czarodziejem. Tak jak każdy wampir możesz być niewidzialny, ale również możesz czarować. Tylko będziesz musiał przejść szybkie szkolenie. To kto kolejny - zwrócił się do reszty.
Wstałem i wróciłem na moje wcześniejsze miejsce. Czy moi rodzice wiedzą kim jestem? A jeśli tak to dlaczego mi nie powiedzieli?

*Zayn*

Nie wierzyłem w to co powiedział starszy pan do Liam'a. Zauważyłem, że chłopak nad czymś rozmyśla. Pewnie też będę tak wyglądał, kiedy dowiem się kim jestem. Zauważyłem, że ani Louis, ani Niall nie podnoszą się. Dlatego ja to zrobiłem. Wstałem z mojego miejsca i przeszedłem tam, gdzie wcześniej siedział Liam. Od razu podałem dłoń staruszkowi i ponownie słyszałem słowa wypowiadane przez staruszka. Nie wiem skąd, ale wiedziałem co każde z nich znaczyło.
- Interesujące.
- I wie pan?
- Tak. Od dawna nie słyszałem, że wilkołak i wampir się przyjaźnili.
- Co?
- Dobrze słyszałeś. Jesteś pół wilkołakiem, pół czarodziejem.
Nie wiedziałem co powiedzieć, więc wstałem z fotela i wróciłem na swoje poprzednie miejsce. Nie słuchałem co sie dalej działo. Jestem jeden rzeczy ciekawy. Ile wiedzą moi rodzice i czy mieli mi zamiar to powiedzieć.

*Louis*

Jakim cudem możemy być tak bardzo częścią tego magicznego świata. Okej. Przyjaźnimy się z Harry'm, ale sądziłem, że to tyle. Jednak wydaje mi się, że Kat coś podejrzewała. Nie dałaby dla nas tych samych bransoletek. Nie wiem jeszcze dlaczego, ale na pewno są ważne. Wydaje mi się, że Harry w jakiś sposób kontaktował się ze swoją siostrą tylko nie chce nam o tym powiedzieć.
Podniosłem głowę i zauważyłem, że Zayn już wrócił na swoje miejsce. Wziąłem głęboki wdech i poszedłem usiąść na fotelu na przeciwko starszego pana. Podałem mu dłoń i czekałem. Czekałem aż będzie wiedział.
- Coraz bardziej mnie zadziwiacie. Nie spodziewałbym się, że jesteś pół łowcą, pół czarodziejem.
- Łowcą?
- Tak Louis'ie. Mam nadzieję, że pozdrowisz ode mnie twojego dziadka.
- Zna go pan?
- Przyjaźnimy się. A teraz wracaj na swoje miejsce. Został nam ostatni do sprawdzenia - popatrzył na Horan'a.
Wróciłem na miejsce i zacząłem się przyglądać temu co się dzieje.

*Niall*

Czyli zostałem tylko ja. Wziąłem głęboki wdech i popatrzyłem na chłopaków. Harry posłał mi przyjazny uśmiech. Odwzajemniłem go i wstałem. Usiadłem na przeciwko mężczyzny i podałem mu dłoń jak każdy z chłopaków. Kiedy zaczął wymawiać jakieś słowa, na moich nadgarstkach pojawiały się jakieś znaki. Na prawym były czarne, a na lewym białe. Przecież u chłopaków były tylko w jednym kolorze. Popatrzyłem na twarz małżeństwa i Harry'ego. Co się dzieje?
____
Jak myślicie? O co może chodzić? Jestem ciekawa co wymyślicie.

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA
DODAWANIA SIĘ DO OBSERWATORÓW
I PODAWANIA WASZYCH USERÓW DO INFORMOWANIA

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 2

Rano obudziło mnie dzwonienie budzika. Nie chce mi się wstawać, ale wiem, że muszę. Dzisiaj zaczynamy poszukiwania Mayi. Nie wierzę, że nie pamiętałem o mojej drugiej siostrzyczce. Wiem, że zablokowano nam pamięć, ale takich rzeczy się nie zapomina. Usłyszałem, że ktoś puka do moich drzwi.
- Harry wstawaj.
- Chwila!
Nie zasnę już. Podniosłem się z łóżka i od razu poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Wyszedłem spod natrysku. Owinąłem jeden ręcznik wokół pasa, a drugim zacząłem wycierać włosy. Nie chciałem czekać, żeby mi wyschły dlatego postanowiłem użyć suszarki. Kiedy skończyłem wróciłem do mojego pokoju, gdzie wybrałem ubrania na dzisiaj. Padło nabiałą koszulkę, czarno-czerwono-szarą koszulę i czarne spodnie. Na głowie pojawiła się bandamka, którą złapałem włosy, żeby mi nie przeszkadzały.
Kiedy byłem gotowy, schowałem telefon do kieszeni i wyszedłem z pokoju. Ze swojej sypialni wychodził też Louis.
- Cześć.
- Cześć Haz. Wyspałeś się?
- Ja bym się nie wyspał?
Schodząc na dół rozmawialiśmy od różnych rzeczach. Chłopak próbował się dowiedzieć jak się kontaktuje z Kat, ale nie mogłem mu o tym powiedzieć. Odruchowo popatrzyłem na nadgarstek, gdzie nie było bransoletki. Została w pokoju. Muszę po nią iść. Zauważyłem, że jednak Louis ma swoją. To dobrze.
- Idź do kuchni. Ja zaraz przyjdę, bo zapomniałem czegoś z pokoju.
Pobiegłem na górę. W sypialni od razu założyłem bransoletkę, która leżała na szafce nocnej. I kiedy poczułem, że tam jest od razu odetchnąłem z ulgą. Taka mała rzecz, a a jaka ważna. Znowu wyszedłem z pokoju i tym razem sam zbiegłem na dół, do jadalni. Wszyscy siedzieli już przy stole i jedli. Nawet nie poczekali na mnie.
- Mogliście chwilę poczekać na mnie, a nie już jeść.
- Ale to Niall zaczął - wskazał na blondyna Zayn.
- Szukaj winnych - przewróciłem oczami i zająłem miejsce na wolnym krześle.
Nałożyłem sobie na talerz jajecznicę i zająłem się jedzeniem. Czy mówiłem, że uwielbiam jedzenie mojej babci?

*Niall*

Udawałem, że wszystko jest dobrze. Że jakoś się trzymam. Próbowałem zachowywać się jak zawsze. Co chwilę coś jadłem, żartowałem z przyjaciółmi. Ale to wszystko mnie przerasta. Mimo, że nie zaczęliśmy jeszcze poszukiwań Mayi, ja miałem już dość. Wolałbym cały ten czas spędzać w szpitalu przy łóżku Kat. Odruchowo popatrzyłem na bransoletkę od niej. Pamiętała, że lubię zieloną. Tylko ciekawe dlaczego mamy je nosić. Może są ważne, ale dlaczego.
- Chłopaki musimy się zbierać.
- Gdzie najpierw się wybieramy Harry?
- Zobaczysz Niall.
Wstaliśmy z krzeseł i posprzątaliśmy stół. Co zostało do jedzenia schowaliśmy do lodówki, a brudne naczynia i sztućce do zmywarki. Przeszliśmy na korytarz, gdzie każdy z nas ubrał sportowe buty, żeby było nam wygodniej i kurtkę. Zeszliśmy do piwnicy, gdzie Harry otworzył przejście. Zadziwia mnie jak on to robi. Posłał każdemu z nas i przeszedł przez portal, a za nim każdy z nas.

*Kat*

Cały czas ich obserwuję. Zadziwia mnie to, że jak na to co przeżyli dobrze się trzymają. No może oprócz Nialla. Tak bardzo chciałabym go przytulić, ale musi minąć jeszcze trochę czasu. Popatrzyłam na Gabriela, który posłał mi przyjazny uśmiech.
- Wszystko będzie dobrze Kathrine.
- Nie byłabym taka pewna, ale dzięki za pocieszenie.
Odwróciłam od niego wzrok i wróciłam do przyglądania się zwierciadłu. Na kolanach trzymałam zeszyt, w którym notowałam wszystko co będzie mi potrzebne.

*Harry*

Przeszliśmy przez portal i znaleźliśmy się w piwnicy państwa Kane. Zauważyłem obok wejścia starsze małżeństwo. Uśmiechnąłem się do nich i podszedłem się przywitać.
- Dzień dobry.
- Harry, ale ty wyrosłeś. Słyszeliśmy co się stało. Tak mi przykro.
- Wszystko dobrze proszę pani. Na razie musimy znaleźć Mayę.
- Ah tak. Chodźcie za mną.
Przywołałem ruchem dłoni chłopaków i udaliśmy się na górę. Razem z panem Kane udaliśmy się do salonu, a jego żona do kuchni. Przyniosła dla nas różne słodkości oraz napoje, a później zajęła wolne miejsce.
- A więc co chcecie wiedzieć.
- Szczerze? To wszystko. Kim są chłopaki, czy wiedzą państwo gdzie mamy zacząć szukać Mayi i wiele innych.
- Poczekajcie chwilę - wyszedł z pokoju i wrócił po chwili niosąc zwierciadło i księgę - będziecie podchodzić po kolei i się wszystkiego dowiecie. To kto pierwszy?
____
Jak myślicie? Kim oni mogą być? Jestem ciekawa co wymyślicie.

Rozdziały będą pojawiać się co dwa tygodnie :) Jak coś mam już napisane do przodu 4 i piszę kolejne :)

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA
DODAWANIA SIĘ DO OBSERWATORÓW
I PODAWANIA WASZYCH USERÓW DO INFORMOWANIA