czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 5

*Niall*

Rodzice razem z moim bratem weszli do środka i usiedli na kanapie. Przez chwilę w pokoju panowała cisza, ale postanowiłem ją przerwać.
- Dlaczego mi o niczym nie powiedzieliście? - podniosłem wzrok i popatrzyłem się na nich.
- Niall to nie było takie proste - zaczęła mama - mieliśmy Ci powiedzieć, ale wtedy poszedłeś do X-Factora i nie chcieliśmy tego psuć. Mogłeś spełnić marzenia i dlatego woleliśmy być cicho.
- Przecież mogliście mi powiedzieć!
- Nie rozumiesz, że to by ci przeszkadzało? Musiałbyś zostawić wszystko i poświęcić się temu kim jesteś - powiedział Greg - nie zauważyłeś, że mnie wiecznie w domu nie było i mieliście trudności, żeby się do mnie dodzwonić?
- Zmieniło się to dopiero po pojawieniu się Denise i Theo - wyszeptałem.
- Tak, bo jeśli założy się rodzinę zostajesz ograniczony.
Dopiero teraz zrozumiałem wszystko. Z jednej strony dobrze, że mi nie powiedzieli, ale z drugiej to trochę boli.
"Wszystko będzie dobrze Niall. Tak musiało być".
Uśmiechnąłem się. Teraz wiem, że to na prawdę ona się ze mną kontaktuje.
- Powiecie mi co możecie? - popatrzyłem na moją rodzinę.

*Harry*

Po godzinie obiad był już gotowy. Rozłożyłem naczynia i sztućce w naszej ogromnej jadalni. Zacząłem powoli przynosić wazy z zupą, które postawiłem tak, żeby starczyło dla 4 osób. To samo zrobiłem z kotletami schabowymi, ziemniakami i różnymi dodatkami. Babcia w tym czasie przyniosła kartony z sokami i czekaliśmy, aż wszyscy zejdą. Po 15 minutach siedzieliśmy przy stole. Zauważyłem, że chłopaki siedzą cicho. Pewnie zastanawiają się nad wszystkim co się dowiedzieli. Ale wydaje mi się, że wszystko będzie dobrze.
"Najtrudniejszy czas przed wami Hazz"
Oj wiem, Kat. I tego się najbardziej boję. Ale co ma być to będzie. Prawda? Popatrzyłem na wszystkich siedzących przy stole. Każdy rozmawiał ze sobą. Nawet po chłopakach nie było widać tego, że martwią się tym wszystkim. To dobrze.Wieczorem rodzice chłopaków wrócili do domu. Posprzątałem na stole i poszedłem do siebie.Wziąłem szybki prysznic, ubrałem bokserki, umyłem zęby i położyłem się do łóżka.
"Dobranoc Hazz"
"Dobranoc Katie"
Po chwili byłem juz w krainie Morfeusza.
 ~Rano~

Dzisiaj chłopaki zaczynają szkolenie, a ja zdobywanie informacji. Podszedłem do szafy, gdzie wybrałem czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę. Ubrałem się i zszedłem na dół.
Zjadłem na szybko śniadanie i usłyszałem, że schodzą chłopaki. Po chwili siedzieli na przeciwko mnie i zaczęli zajadać.
- Dzisiaj rozpoczynacie szkolenie - powiedziałem i od razu wszyscy na mnie patrzyli - musicie wiedzieć jak wykorzystać to kim jesteście. Przyjdą do was przyjaciele rodziny, którzy wam pomogą.
- A co z tobą? - usłyszałem Louisa.
- Ja muszę załatwić kilka spraw. Wasz trening powinien trwać około tydzień. Jak skończycie to zaczniecie ze mną szukać Lily.
- Hazz wiesz kiedy obudzi się Kat, prawda?
- Nikt tego nie wie Niall. To zależy od tego ile ma ona do zrobienia - zauważyłem, że chłopak posmutniał, więc poklepałem go po ramieniu i wstałem - na mnie już czas. Powodzenia na treningu.
Wyszedłem z jadalni i zszedłem do piwnicy. Zabrałem kilka potrzebnych rzeczy i otworzyłem portal do Egiptu. Musiałem się dzisiaj spotkać z rodziną Olsen. Po chwili znajdowałem się obok obelisku w Luksorze. Było tutaj dużo ludzi, dlatego byłem niewidzialny. Ruszyłem w stronę rodzinnego domu Olsenów. Po 15 minutach byłem na miejscu. Zapukałem, a drzwi otworzyła mi Natalie. Wiedziała, że to ja. Poczekała, żebym wszedł do środka i tam się stał widzialny. Dopiero wtedy zamknęła drzwi.
- Cześć Nat.
- Hej Harry. Chodź wszyscy są już w salonie.
Poszedłem za dziewczyną. Dawno ją widziałem. Zmieniła się. Jej niegdyś blond włosy były teraz czarne, zaczęła się mocniej malować i nosić rockowe ciuchy. Pasowało jej to, ale i tak tęskniłem za wcześniejszym wyglądem dziewczyny.Przy stole siedzieli jej rodzice i brat. Zauważyłem, że oni wcale się nie zmienili. No może u Jake'a pojawiło się takie blond pasemko jakie miał kiedyś Zayn. Uścisnąłem mężczyźnie dłoń i usiadłem na fotelu.
- Co cię do nas sprowadza Harry?
- Chciałbym wiedzieć czy nic państwu nie wiadomo w sprawie Lily - zauważyłem, że na czole pana Olsen pojawiła się zmarszczka.
- Chodzi o twoją siostrę?
- Tak.
- Niestety nie wiadomo nam zbyt wiele - i zaczął opowiadać co wie. Jego żona co jakiś czas wtrącała to co ona słyszała. Niestety nie dowiedziałem się zbyt wiele. Może ktoś inny mi bardziej pomoże?
- Dziękuje wam za pomoc.
- Nie ma sprawy Harry. Pozdrów babcie i powodzenia w szukaniu siostry. Mam nadzieje, ze Kathrine będzie mogla do was jak najszybciej dołączyć.
- Ja tez mam taka nadzieje - uścisnąłem mu dłoń i ruszyłem w stronę drzwi. Usłyszałem, ze ktoś za mną idzie. Odwróciłem się i ujrzałem Natalie.
- Milo było cie zobaczyć Harry. Gdybym mogla jakoś pomóc to wiesz jak się ze mną skontaktować.
- Dziękuje Nat - uśmiechnąłem się do niej - do zobaczenia.
- Cześć Hazz - stałem się niewidzialny i wyszedłem z domu.
Wciągu piętnastu minut znowu byłem pod obeliskiem. Otworzyłem portal i dzięki niemu wróciłem do domu. Popatrzyłem na zegarek i zauważyłem, ze jest dopiero trzynasta. Czyli zdążę zrobić obiad, zjeść z chłopakami, przebrać się i pójść im pomóc.
Wszedłem po schodach i w salonie zastałem babcie. Opowiedziałem jej o wszystkim co się dowiedziałem. Powiedziała mi o tym, gdzie mam się jutro udać. Uśmiechnąłem się. Dawno widziałam tamte osoby. Poszedłem do kuchni, gdzie zabrałem się za obiad. Zrobiłem spaghetti. Nakryłem stół w jadalni.Zszedłem do sali treningowej i zobaczyłem, że chłopaki trenują. Zagwizdałem i wszyscy od razu przerwali to co robili.
- Chodźcie na obiad.
Każdy poszedł na górę. No może oprócz Nialla. Chłopak próbował rzucić jakieś zaklęcie. I za każdym razem, gdy mu się nie udawało coraz bardziej się denerwował.
- Niall uspokój się - położyłem mu dłoń na ramieniu.
- Ale po co - prawie na mnie warknął - chce pomoc znaleźć twoją siostrę. Aby Kat byla ze mnie dumna i wybaczyła mi to, że ją tak skrzywdziłem.
- Ona już dawno to zrobiła. A jeśli będziesz się tak denerwował to zrobisz sobie krzywdę. Chodź na górę.
Wiedziałem, ze odpuścił. Ramię w ramię udaliśmy się na gore. Blondyn zajął miejsce obok Liama i zabrał się za jedzenie. Usiadłem na wolnym miejscu i zrobiłem to samo.

*Niall*

Harry miał racje. Nie mogę się tak denerwować. Skoro on twierdzi, że Kat mi wybaczyła to tak jest. Prawda?
"Tak Nialler. Nie mam za co być na ciebie zła. I przestań wreszcie tak wszystko rozkminiać. Teraz musisz nauczyć się korzystać z twoich mocy. A ja obudzę się, gdy przyjdzie na to czas."
"Obiecujesz?"
"Obiecuje."
Uśmiechnąłem się. Wiem, że ona nigdy by mnie nie okłamała. I ma racje. Teraz najważniejsze jest, żebym nauczył się korzystać z moich mocy.Zjadłem to co miałem na talerzu i dołożyłem sobie jeszcze trochę. Popatrzyłem na Stylesa, który mi się przyglądał. Czy on wie, że Kat się ze mną kontaktuje? I to co mi mówiła?Chłopak skinął głową jakby wiedział co mi chodzi po głowie. Skąd on to wszystko wie.

*Harry*

Bawiło mnie trochę to, ze Niall nagle zaczął tak bardzo myśleć. Kiedyś nie przejmował się niczym. Był takim dużym dzieckiem, tak samo jak Louis. Ale odkąd poznali Katie dojrzeli. Blondyn trochę bardziej, ale u Tomlinsona tez widać zmianę. Wstałem i zabrałem się za wynoszenie pustych naczyń. Chłopaki wrócili do sali treningowej, a ja poszedłem do pokoju, żeby się przebrać. Ubrałem się i zszedłem na dół. Chłopaki znowu ćwiczyli to co przed przerwą. Szło im coraz lepiej. Nawet Niall się uspokoił i zaczęło mu wychodzić. Podszedłem do Davida, który ćwiczył z Liamem.
- Pokaż mu jak ma wyglądać transformacja w wampira.
Odsunąłem się od nich i zacząłem przemianę. Dzięki temu kim ja i Kat jesteśmy mogę być każdym magicznym stworzeniem. Po chwili poczułem wysuwające się kły, moje oczy zrobiły się czerwone, a skóra blada. Popatrzyłem na przyjaciół, którzy patrzyli na mnie z podziwem.
- Pokaz im - wiedziałem o co mu chodzi.
Przygotowałem się i zamieniłem się w nietoperza. Nie lubie jednak tej postaci, bo nic nie widzę. Jednak przydaje się, gdy chce kogoś podsłuchać. Zmieniłem się z powrotem w człowieka i się ukłoniłem. Chłopaki się tylko zaśmiali. Popatrzyłem na Liama i zobaczyłem w jego oczach, że on też chce już to umieć. 
Podszedłem do Matta, który pomagał Zaynowi. Ten natomiast poprosił mnie, żebym przemienił się najpierw w wilkołaka, a potem w wilka.Jako ten pierwszy bylem bardziej owłosiony, zmysły były lepsze. A druga to pewnie wiecie o co chodzi.
Zamieniłem się w wilkołaka i poczułem, że w pomieszczeniu znajdował się ktoś jeszcze oprócz nas. Wytężyłem moje oczy i zauważyłem jakąś postać stojąca w kącie. Przyglądnąłem się jej i zauważyłem, że to Bella. Przecież ona nie żyje. Wyczarowała w powietrzu napis: Jeszcze to nie koniec. I tak po prostu znikła.
- Harry słyszysz! - ocknąłem się i spojrzałem na Matta.
- Tak, słyszę. Wybaczcie. Musze iść z babcia porozmawiać - powiedziałem, gdy byłem w postaciczłowieka i pobiegłem na górę. Słyszałem jeszcze, że chłopaki zastanawiają się co o co chodzi, ale nie miałem czasu, żeby im wytłumaczyć. Babcię znalazłem u niej w pokoju. Gdy usłyszała, że ktoś wchodzi do jej pokoju to się odwróciła.
- Harry wszystko dobrze - spytała z troska.
- Nic nie jest dobrze - sprawiłem, żeby ściany były dźwiękoszczelne i sprawdziłem czy nikogo więcej nie ma w sypialni oraz czy nie znajduje się tu żaden podsłuch - musimy wyznaczyć, żeby ktoś pilnował Kat.
- Ale po co?
- Babciu oni nadal żyją. Katie nie zabiła ani Belli, ani The Wanted. Chyba, że dziewczyna jakoś się wydostała i ich zostawiła.
- Ale skąd o tym wiesz? - pokazałem jej to co wydarzyło się chwilę temu - masz pomysł kogo możemy wyznaczyć?
- Co sadzisz o Natalie i Jake'u?
- To dobry pomysł. Wezwij ich.
Połączyłem się z panną Olsen.
"Nie sądziłam, że się tak szybko za mną stęsknisz."
"Nat nie mam na to czasu."
"Co się dzieje?"
"Myślisz, ze mogłabyś z bratem pilnować Kathrine? Boje się, że może jej się coś stać."
"Jasne. Kiedy mamy by u ciebie?"
"Jak najszybciej eis da. Dzięki."
"Nie ma za co. Do zobaczenia."
- Powinni być niedługo.
- Dobrze. Zastanowię się komu możemy jeszcze ufać, żeby ją pilnowali.
- Dziękuje babciu - przytuliłem starszą kobietę.
- Nie masz za co. To w końcu moja wnuczka, o którą się martwię.
- Wrócę do chłopaków, bo pewnie się zastanawiają o co chodzi.
- Tylko nie mów im o czym się dowiedziałeś.
Przytaknąłem jej i wróciłem do sali treningowej. Zachowywałem się jakby nic. Pewnie domyślili się, że nie chce o tym rozmawiać. Pokazałem Zaynowi jak wygląda przemiana w wilka. Louis trenował z Jacobem, który jest pełnoprawnym łowcą. Nauczył już się jak rozpoznawać o jakiej istocie mówimy, co może nam się bardzo przydać.
Jednak najgorzej było z Niallem. Prawda była taka, że nikt nie wiedział jak zabrać się za jego trening, dlatego na razie ćwiczył swoje moce czarodzieja. Pokazałem mu jak szybko nie tracić sil i wiele innych rzeczy. Jednak z mocą demona i anioła mogła mu pomoc tylko Kat. Gdzie jesteś siostrzyczko?
"Cały czas blisko was. Nie bój się. Pilnuję was, a Bellą się nie przejmuj."
"Łatwo ci mówić."
"Dacie radę"
______
Specjalnie na święta taki długi rozdział :) Mam nadzieję, że się wam spodoba :D No cóż mam nadzieję, że mogę liczyć na komentarze.
Miłego dnia
Edyta x 

4 komentarze:

  1. Super jest :D
    Tak się ciesze ze Kat rozmawia z Harrym i Niallem,oni tego potrzebuja ;)
    Dziekuje ze dodalas rozdzial na swieta,wspanialy prezent :D
    Wesolych Swiat ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie czekam na następne cześci :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie kiedy next ?
    ~~Andżela

    OdpowiedzUsuń